Mecze derbowe, jak wiemy, rządzą się swoimi prawami. Ten pomiędzy Victorią Skalbmierz a LZS Czarnocin z pewnością na długo zapadnie w pamięci zawodników i kibiców, a o emocjach i dramaturgii spotkania mówią dwa nieuznane gole i trzy czerwone kartki.
Victoria Skalbmierz - LZS Czarnocin 0:2 (0:1)
0:1 - Cichy 38 min.
0:2 - Paczkowski 90+4 min.
Victoria: Zając - Szlęzak, Wójcik, Ochendóżka, Sobieraj (46 A. Krawczyk), Olesiński, Pozłótka (75 M. Krawczyk), Nowak, Borek, Fasolewski, Szostak (70 Iwan)
LZS: 99. Adamus - 4. Porębski (72, 7. Chrzan), 3. Gruszka (80, 6. Jewiarz), 16. Kwieicień, 11. Gołębiowski - 17. Cichy, 5. Pragnący, 14. Robak, 9. Jajeśniak (88, 2. Daniel Durbacz) - 15. Paczkowski, 8. Dymek (46, 10. Jędras)
Gospodarze przeważali, ale nie byli w stanie przedostać się pod pole karne LZS-u, gdzie bardzo dobrą pracę wykonywali czarnocińscy obrońcy. Jednak w jednej z sytuacji Jajeśniak tak długo przetrzymywał piłkę, że stracił ją niemal w polu karnym, jednak Adamus wybronił uderzenie w sytuacji sam na sam. Piłkarze z Czarnocin grali głównie z kontry. Podczas jednej z nich Cichy otrzymał podanie i popędził w swoim stylu przez pół boiska lewym skrzydłem, przed polem karnym schodząc do środka i robiąc jeszcze kilka zwodów zdecydował się na strzał, którzy mimo interwencji Zająca znalazł się w bramce. Kilka minut później ponownie Cichy zdecydował się na strzał z dalszej odległości, tym razem Zając sparował piłkę na rzut rożny. Skalbmierzanie szybko chcieli odrobić straty, ale w ogóle nie zagrozili bramce przeciwnika. Za to w drugiej połowie ruszyli od samego jej początku do przodu, grając wysokim pressingiem i z czasem przejmując inicjatywę na boisku. Zawodnicy LZS-u powoli zaczęli opadać z sił i skalbmierzanie coraz bardziej zbliżali się w pobliże bramki Adamusa, ale z bardzo dobrej strony pokazywał się Gruszka, który niczym John Terry z londyńskiej Chelsea czyścił dosłownie wszystko. W jednej z pozoru niegroźnej sytuacji niewiele brakowało aby gospodarze doprowadzili do remisu. Z prawej strony boiska zawodnik Victorii zdecydował się na dośrodkowanie, które nie powinno sprawić bramkarzowi żadnego problemu. Ten jednak próbując wypiąstkować piłkę, zrobił to za lekko i ponownie musiał wyskoczyć do interwencji, w tym momencie został powalony na ziemię w starciu z przeciwnikiem i piłka znalazła się w bramce, a piłkarze Victorii cieszyli się z gola. Niedługo, ponieważ sędzia odgwizdał faul na bramkarzu w polu bramkowym. W 60 minucie po faulu na Gruszce drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał najlepszy snajper Victorii w tym sezonie Olesiński. Gra w przewadze nie trwała jednak długo, bo zaledwie siedem minut później z boiska za niesportowe zachowanie wyleciał wprowadzony dopiero przed początkiem drugiej połowy Jędras. Na 18 minut przed końcem na boisku w miejsce dobrze grającego Porębskiego pojawił się Chrzan, który dał równie dobrą zmianę. Kolejna kontrowersyjna sytuacja była, gdy ze środka pola piłkę dośrodkowano w pole karne LZS-u, a Kwiecień przegrał pojedynek główkowy, czego efektem był gol. Piłkarze ze Skalbmierza znów cieszyli się z wyrównania, ale znowu tylko kilka sekund, ponieważ sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. Ta decyzja, jak zresztą wiele innych w tym meczu bardzo rozzłościła skalbmierzan, którzy prowadzili wyścig z czasem. Znów dogodna okazja do zdobycia bramki była, gdy A. Krawczyk zdecydował się na uderzenie z dystansu, ale na posterunku był Adamus, który bardzo dobrą interwencją przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Od czasu do czasu szczęścia próbowali goście, ale kilku świetnych okazji nie wykorzystał Paczkowski, m. in. będąc sam na sam z Zającem. Pod koniec meczu znowu zrobiło się bardzo nerwowo, za drugą żółtą kartkę w doliczonym czasie gry plac gry musiał opuścić Nowak. Victorię dobił w 4 minucie doliczonego czasu gry Paczkowski, który strzałem w krótki róg pokonał Zająca i uszczęśliwił swoich kolegów z drużyny i kibiców z Czarnocina.
ZDJĘCIA Z MECZU