Piłkarze Nidy Oksa po raz drugi w tym sezonie okazali się katem dla LZS Czarnocin. Dzisiaj drużyna z Oksy, tak jak w pierwszym meczu, tak i teraz w Skalbmierzu strzeliła aż osiem goli !
LZS Czarnocin - Nida Oksa 0:8 (0:2)
0:1 - Ścisłowicz 16 min.
0:2 - Motyczyński 38 min.
0:3 - A. Kusaj 66 min.
0:4 - Motyczyński 75 min.
0:5 - Copiak 77 min.
0:6 - Różański 82 min.
0:7 - Karpiński 87 min.
0:8 - Copiak 88 min.
żółte kartki: M. Gruszka, Jewiarz - Brzdąk, Różański
czerwona kartka: Cieśniarski (LZS)
sędziowali: Daniel Detka - Rafał Kowalski, Adam Partyka
LZS: Cieśniarski - Dymek, Chrzan, M. Gruszka (75 P. Gruszka), Porębski - Jajeśniak, Robak, Jewiarz (88 Kowalski), Durbacz, Przebieracz (65 Adamus) - Paczkowski (80 Wójcik)
Choć faworytem tego meczu była Nida Oksa, to zawodnicy LZS Czarnocin chcieli zatrzeć wrażenie po kompromitacji z pierwszego meczu. Jednak już od samego początku było widać, że o dobry wynik będzie naprawdę bardzo ciężko. Poza drobnymi wyjątkami kiedy LZS próbował zaskoczyć bramkarza gości, bądź co bądź niegroźnymi strzałami, to Nida była zespołem zdecydowanie lepszym. Wynik otworzył Ścisłowicz w 16 minucie golem z rzutu wolnego z ponad 20 metrów. Później drużyna gości miała kilka wybornych sytuacji do podwyższenia wyniku, ale wykorzystała tylko jedną za sprawą Motyczyńskiego w 38 minucie. Po przerwie pierwsze minuty były zdecydowanie lepsze w wykonaniu piłkarzy z Czarnocina, ale tylko jeśli chodzi o posiadanie piłki. W 61 minucie mieliśmy moment, który mógł mieć duży wpływ i zadecydować o przebiegu późniejszych wydarzeń. Czerwoną kartką ukarany został Cieśniarski, który zdecydował się na wyjście poza pole karne i faul na przeciwniku. Od tej pory gracze z Oksy robili na boisku dosłownie co chcieli, a nie mający już sił gospodarze stracili ochotę do dalszej gry. W międzyczasie mimo to, w końcówce spotkania, rozluźniony już rywal pozwolił im na znalezienie się w polu karnym Wójcikowi, który miał trzy niemal idealne okazje na bramkę honorową. Wprowadzony na bramkę Adamus w ciągu 30 minut wyciągał piłkę z siatki jeszcze sześć razy...