- autor: lzsczarnocin, 2016-05-31 21:48
-
Mecz ze Startem Słupia Jędrzejowska zakończył się kolejną już wysoką porażką w tym sezonie piłkarzy LZS Czarnocin. Na usprawiedliwienie można dodać, że zespół z Czarnocina pojechał do Słupi gołą jedenastką...
Start Słupia Jędrzejowska - LZS Czarnocin 8:0 (4:0)
1:0 - Brzóska 5 min.
2:0 - S. Koprowski 26 min.
3:0 - A. Koprowski 31 min.
4:0 - Błaszczyk 32 min.
5:0 - Malec 49 min.
6:0 - Ostrowski 69 min.
7:0 - Ostrowski 82 min.
8:0 - A. Koprowski 88 min.
sędziowali: Daniel Detka - Krzysztof Machaj, Karol Maj
LZS: Adamus - Cieśniarski, M. Gruszka, Kwiecień, Durbacz - Przebieracz, Jajeśniak, Jewiarz, P. Gruszka, Pragnący - Kowalski
O tym, że będą braki kadrowe - wiedziano. Jednak dopiero przed samym wyjazdem na mecz okazało się, że są one dużo większe niż przewidywano. Z różnych powodów zabrakło m. in. Paczkowskiego, Dymka, Robaka, Krawczyka i Porębskiego, a więc zawodników grających zazwyczaj w podstawowej jedenastce. W efekcie drużyna pojechała w zaledwie jedenastoosobowym składzie. Na obronie więc z konieczności musiał zagrać Cieśniarski, który jest nominalnym bramkarzem, w środku pola pojawił się P. Gruszka, który też co prawda stoi między słupkami ale ostatnio grywa jako zawodnik z pola, wchodząc z reguły na ostatnie minuty. Z przodu pojawił się młody Kowalski, który dopiero wchodzi do drużyny i brak mu jeszcze ogrania i doświadczenia. Po kilku tygodniach przerwy spowodowanej kontuzją wrócił Pragnący, ale też nie można się było po nim spodziewać od razu dobrej dyspozycji. Cały zespół musiał stawić czoło w takim zestawieniu przez pełne 90 minut na trudnym terenie przeciwnika. Swoje dorzuciła także ładna słoneczna pogoda. Losy spotkania zostały przesądzone już w pierwszej połowie, gdy było 4:0 dla Startu. W drugiej gospodarze mocno napierali na coraz bardziej zmęczonych piłkarzy z Czarnocina i dorzucili kolejne cztery trafienia. LZS niestety w całym meczu nie stworzył sobie ani jednej sytuacji bramkowej, ba oddał tylko jeden, na dodatek słaby i niecelny strzał pod koniec meczu. Mimo bardzo wysokiej porażki dobre zawody rozegrał Adamus, który wielokrotnie ratował swój zespół przed totalną kompromitacją. W ogóle na pochwały zasługuje cała drużyna, która grając trochę w eksperymentalnym składzie wymuszonym wypadkami losowymi, w ciężkich warunkach, próbowała przynajmniej podjąć walkę.